Powrót do Luthadel – czyli Studnia wstąpienia Brandona Sandersona.
Z mgły zrodzony mnie zachwycił, więc kontynuuję moją przygodę z Brandonem Sandersonem i wracam do Luthadel, by wraz z Vin dowiedzieć się czym jest Studnia wstąpienia.
Minął rok od zakończonej sukcesem walki z Imperatorem. Niestety Kelsier’a nie ma już z drużyną. Poświęcił swe życie i stał się symbolem, dzięki któremu skaa przejrzeli na oczy i podjęli walkę o swoją wolność.
Jednak mimo zwycięstwa Luthadel nie może cieszyć się spokojem. Lokali władcy po śmierci Imperatora postanowili uszczknąć dla siebie “kawałek tortu”. Do tego skaa po wyzwoleniu pozostali bez pracy, pożywienia i ochrony przed nasilającymi się atakami rzezimieszków.
Lecz nie tylko pożywienie i bunt lokalnych watażków stanowią problem. Po śmierci Imperatora coś się zmieniło i nieszkodliwa do tego momentu mgła jakby uległa przeistoczeniu. Z każdej strony do uszu naszych bohaterów napływają informację o tym, iż w kontakcie z nią zaczynają ginąć niewinni ludzie oraz coraz częściej utrzymuje się ona jeszcze długie godziny po wschodzie słońca. Czy Elendowi, Vin oraz ekipie uda się rozwiązać wszystkie problemy, gdy u bram stoją dwie wrogie armie, a trzecia najgroźniejsza jest w drodze? Może lekarstwem na całe zło jest odnalezienie Studni wstąpienia?
Po raz kolejny mogę powiedzieć tylko jedno – jestem zachwycona. Wtopiłam się w klimat, kibicowałam Elendowi by jego wizja Luthadel się ziściła. Trzymałam kciuki by wszystkie rady Tindwyl odnośnie jego wyglądu i zachowania w stosunku do przyjaciół czy Zgromadzenia przyniosły mu sukces. Wraz z Vin zaś walczyłam z drugim zrodzonym z mgły, starałam się rozszyfrować jego przynależność i wciąż miałam wątpliwości co do małżeństwa z Elendem.
Studnia wstąpienia to cudowna kontynuacja Z mgły zrodzonego. Może zawiera trochę za wiele politycznych przepychanek, jednak wszystko to rekompensują walki Vin ze skrytobójcami czy też z drugim zrodzonym z mgły. Do tego zakończenie, które przyspieszyło bicie mojego serducha. Gorąco polecam i już zerkam w kierunku Bohatera wieków.
Ja prawdopodobnie niedługo zabiorę się wreszcie za “Z mgły zrodzonego” i nasłuchałam się już tyle dobrego o Sandersonie, że oczekiwania mam dość wysokie (ale na pewno zostaną spełnione ;)). A przyznaję, że do sięgnięcia po twórczość autora, popchnęła mnie trochę informacja, że ma on w marcu zawitać do Polski, tylko jak na nieszczęście, raczej nie będę miała wtedy możliwości wybrać się do Krakowa :/
Myślę, że się nie zawiedziesz. :)
No ja niestety też nie będę miała możliwości zawitać do Krakowa, ale wiedziałam to już od początku więc nie cierpię z tego powodu katuszy. ;)
Jeszcze tak wiele przed Tobą i aż Ci zazdroszczę, że nie musisz, jak ja, wyczekiwać na kolejną książkę Sandersona :)
Dla mnie Studnia była nieco gorsza niż pierwszy tom i patrząc z perspektywy czasu, można by co nieco w niej wyciąć bez szkody dla fabuły :)
Czasem zaległości wychodzą na plus. ;)
Taż mam takie przeświadczenie, że gdyby wyciąć sporą część politykowania książka nie straciłaby nic, a akcja byłaby bardziej wartka. :)