Nie wierz w nic, co widzisz, słyszysz… i w co do tej pory wierzyłeś… – Gałęziste Artur Urbanowicz
Uwielbiam horrory. Pod warunkiem, że oglądam je we własnym domu z dodatkowym wyposażeniem koca lub kołdry, pod które w razie czego zawsze czego mogę się schować. ;) W przypadku książek niestety nie mogę wykonać tego iście ratującego me życie manewru. Za to z drżącymi rękami, często wbrew sobie przewracam kolejne strony. No i dokładnie to zachowanie zapowiadała okładka książki Gałęziste Artura Urbanowicza, która znalazła się w moich rękach.
Odważysz się?
Zrobiłam więc dwa głębokie wdechy i „odważyłam się”.
Przenieśmy się zatem na Suwalszczyznę, gdzie dwójka studentów z Warszawy (Karolina i Tomek) postanawia reanimować swój związek wspólnym wypadem na łono przyrody. Podróż ze stolicy upływa im w iście sielskim nastroju nieporozumień i kłótni. Żeby w tej całej sytuacji dolać oliwy do ognia, to na miejscu okazuje się, iż właściciele domu, w którym zarezerwowali pokój, całkowicie o nich zapomnieli i obecnie przebywają poza domem. W ramach rekompensaty proponują jednak młodym darmowy pobyt w sąsiedniej wiosce u innych gospodarzy.
Wygląda na to, iż wyprawa ostatecznie ma duże szanse powodzenia i wręcz „naspeedowana” Karolina układa już plan na kolejne dni wycieczki. Odwiedzają okoliczny cmentarz Jaćwingów, przechadzają się po okolicznych lasach i odwiedzają pobliskie jeziora. Jednak wycieczka ta wcale nie jest przyjemnością, ponieważ w każdym odwiedzonym miejscu coś jest mocno nie tak. Do tego dochodzą ich standardowe kłótnie, a mieszkańcy wioski, w której się zatrzymali, również wydają się dziwni. Czy da się to wszystko racjonalnie wytłumaczyć, a może po prostu popadają w paranoję? Odważycie się to sprawdzić?
Muszę przyznać, że nie raz zadrżała mi powieka przed spojrzeniem na kolejną stronę. Autor doskonale wie jak podgrzewać atmosferę i budować napięcie. Duża w tym zasługa historii i świetnie skonstruowanych postaci. Nie tylko możemy obserwować ich zachowanie z zewnątrz, ale także możemy zaglądnąć im „do głowy” i śledzić ich kolejne przemyślenia dotyczące sytuacji, która ich otacza. Na plus należy w mojej ocenie także zapisać świetne opisy otoczenia i miejsc, które odwiedzała dwójka bohaterów.
Była łyżka miodu, to teraz odrobina dziegciu.
Opisy przyrody były imponujące, powiedziałabym że mogą służyć za całkiem niezły przewodnik po Sulwaszczyźnie, ale ich nagromadzenie w pewnych miejscach powodowało spowolnienie akcji i całkowity spadek napięcia. Do tego ich szczegółowość nie pozostawiała za wiele miejsca własnej wyobraźni.
Podsumowując. Gałęziste w mojej ocenie to całkiem dobry debiut Artura Urbanowicza. Jeżeli jesteście fanami horrorów, tajemniczych zjawisk czy też lokalnych legend to powinniście umieścić tę książkę w kręgu swoich zainteresowań. Może tylko z jednym małym zastrzeżeniem. Jeżeli razi Was wulgarny język, nagość czy też opisy scen seksu to trzymajcie się od tej książki z daleka.
Tytuł do zapisania, lubię horrory (ale potem boję się spać sama w domu ;)), a dawno już żadnego nie czytałam :)
Mam dokładnie to samo po horrorach. Każde skrzypnięcie czy wiaterek za oknem powodują przez kilka dni dreszcze.
Cieszę się, że mamy bardzo podobne odczucia po lekturze tej książki i że się nie zawiodłaś :)
Tak ja Ty uważam, że to dobry debiut i ubolewam, że właśnie takie pozycje nie są bardziej reklamowane i polecane. Jestem też ciekawa jak wypadnie następna książka autora :D
Takie uroki braku marketingu, potrafią wypromować największą miernotę. Zaś jego brak powoduje, że całkiem dobrych pozycji nie jesteśmy wstanie dostrzec.
Brzmi jak książka, która przypadłaby mi do gustu. Po lekturze Mroza mam powyżej uszu polskich autorów, ale jak tylko mi przejdzie, na pewno po nią sięgnę.
Tak jak pisze Sylwia – widać, że brak promocji uszczupla grono czytelników, a dobry marketing potrafi wybić na szczyty naprawdę przeciętnych autorów.
Akurat teraz czytam „Turkusowe szale” Mroza i jestem zadowolona. Jednak jak to zauważyłam w wielu przypadkach – Mróz albo „podejdzie”, albo „odrzuci”.
Mam dokładnie takie same odczucia co do książki. Szkoda tylko, że gdyby nie autor, nie wiedziałabym o istnieniu tej powieści. Z niecierpliwością czekam na nową książkę autora.
Ja o powieści dowiedziałam się całkiem niedawno. Zobaczyłam recenzję u Erato i książka mnie zainteresowała. Widać jak brak promocji niestety uszczupla grono czytelników.
P.S. Z tego co przeczytałam nowa książka autora pt. „Grzesznik” ma ukazać się latem.