Dziewczyna z dzielnicy cudów Anety Jadowskiej.
Dziewczyna z dzielnicy cudów stała u mnie na półce już dobre pół roku. Gdyby nie informacja, że w księgarniach pojawia się kontynuacja Cyklu u Nikicie to pewnie w dalszym ciągu zasilałaby moją armię “półkowników”.
Tknięta więc magicznym impulsem przenoszę się na ulice Warsa i Sawy. ;) Tam to bohaterka o imionach wielu, córka zabójczyni i szaleńca, pracuje dla organizacji zwanej Zakonem Cieni. Nie jest to jej jedyne zajęcie. Ze względu na swoje specyficzne umiejętności przyjmuje ona na boku również różne szemrane zlecenia z tytułowej Dzielnicy Cudów.
To właśnie w owej dzielnicy, która dzięki magii wciąż tkwi w latach 30-tych XX wieku została uprowadzona jedna z piosenkarek znanego klubu Pozytywka. Nikita bez wahania rzuca się w wir pracy i próbuje rozwiązać sprawę. Jej pleców w tym szalonym zadaniu, pilnuje Robin – nowy, nieco dziwny partner. Kim on właściwie jest i czy uda się rozwiązać sprawę zaginionej dziewczyny?
Dziewczyna z dzielnicy cudów to moje pierwsze spotkanie z twórczością Anety Jadowskiej. Muszę przyznać, że jestem całkowicie ukontentowana. :) Ciekawa fabuła, z jeszcze ciekawiej wykreowanymi bohaterami w niebanalnym świecie. Do tego intryg, nieszablonowych rozwiązań i niespodziewanych zwrotów akcji “po kokardki”. To mi się podoba. :)
Polecam gorąco i jeszcze w ramach repety dorzucam kilka świetnych ilustracji z książki autorstwa Magdaleny Babińskiej.
Ciekawa koncepcja. Do tej pory jakoś nie mogłam się przemóc co do tej książki, z dość głupiego powodu, imię Nikita fatalnie mi się kojarzy. Mam jakąś niewytłumaczalną awersję do tego imienia. Ale chcę ją pokonać, bo jestem bardzo ciekawa twórczości polskich autorek fantastyki ;)
Pytanie tylko dlaczego Ci się tak źle kojarzy? ;) Swoją drogą imię to padło może 2-3 razy. ;)
A ja wciąż zastanawiam się nad tą książką, do końca nie jestem do niej przekonana chociaż bardzo mnie kusi :) Fabuła wydaje się być ciekawa, w dodatku z domieszką magii.
PS: Uwielbiam ilustracje w książkach- chyba to wina mojego wewnętrznego dziecka :P
Jak nie spróbujesz, to się nie przekonasz. ;)
P.S. Moje wewnętrzne dziecko się zgadza. :)
Tak chodzi za mną ostatnio ta książka właśnie ze względu na kontynuację, ale jakoś nie mogę się przekonać. Samą autorkę bardzo lubię, choć nie miałam okazji jeszcze czytać jej książek, zrobiła za to na mnie bardzo dobre wrażenie podczas konwentów i spotkań z czytelnikami.
Tak, czasem kontynuacja to najlepszy motywator. Mi bardzo mocno Jadowską polecała koleżanka, ale jakoś ciągle nie było okazji, aż w końcu się zaparłam, przeczytałam i jestem zadowolona, że w końcu mam to za sobą. ;)
Czytałam książkę w lutym, bo dorwałam ją w Biedronce i uważam, że jest OK jako książka młodzieżowa, ale ja osobiście szukam czegoś więcej, tak po prostu :) No i mi coś w stylu Jadowskiej nie pasowało… Ale o tym będzie więcej kiedyśtam u mnie w recenzji :D
Czekam więc na recenzję. :)