Złodziejka książek Markusa Zusak’a – czyli obiecuję sobie, że nie będę płakać.
Od dawna zabierałam się za przeczytanie książki Markusa Zusak’a pt. Złodziejka książek. Jak to w moim przypadku jednak bywa, “atakowały” mnie w tym czasie inne pozycje i jakoś ciągle odkładałam tę książkę na bok. Jednym słowem rzecz można, zwykłe “wymówki, wymówki, wymówki”. ;)
Wyruszając jednak na zasłużony tegoroczny odpoczynek postanowiłam, że to właśnie ona będzie jedną z tych pozycji, które będą mi towarzyszyć w wojażach. Może po tym, co miałam okazję podsłuchać tu i ówdzie do kompletu z moim mazgajeniem się podczas czytania czy oglądania filmów nie było najlepszym pomysłem.
Jednak stało się. Minęły już prawie dwa tygodnie od momentu, w którym ze łzami w oczach przeczytałam ostatnie zdanie w tej książce i dalej jestem nią poruszona.
Wszystko przez to, że Złodziejka książek jest po prostu niezwykła. Bo gdzie spotkamy współczującą i wzbudzającą sympatię Śmierć (rodzaju męskiego), która jednocześnie jest narratorem książki? Gdzie będziemy mogli przeczytać o tym, jak na co dzień wygląda jej praca?
Jednak niezwykłość Złodziejki książek to nie tylko fantastycznie wykreowana postać Śmierci. To przede wszystkim przepiękna historia, która dzieje się na tle jednej z najtragiczniejszych kart w historii ludzkości w małym niemieckim miasteczku.
To właśnie z tego miejsca spoglądamy na II Wojnę Światową oczami przeciętnego obywatela Niemiec. Obserwujemy codzienne życie – z jednej strony tę piękną jego “twarz” – miłość, przyjaźń czy poświęcenie dla drugiej osoby, a z drugiej codzienne tragedie – strach, ból i cierpienie po utracie najbliższych…
Chciałabym napisać coś więcej o tej książce, ale ciężko ubrać w słowa to jak czułam się podczas jej czytania. Z drugiej strony szkoda tracić czasu na streszczanie fabuły, bo nie oddałabym nawet w połowie tego, jak ta powieść jest fascynująca. Złodziejka książek to w moim odczuciu takie małe arcydzieło, które trzeba po prostu przeczytać!
P.S. Na podstawie książki powstał film o tym samym tytule. Nie miałam okazji się z nim zapoznać, ale może kiedyś… :)
Miałem okazję już w wielu miejscach przeczytać, że to podobno niebanalna książka i do tego warta przeczytania. Jedno mnie martwi – piszą o tym głównie kobiety. Nie żebym miał coś przeciwko, ale obawiam się, że książka będzie za bardzo ckliwa.
Myślę, że jakbyś spojrzał na lubimyczytać to znalazłbyś nie tylko opinie kobiet. ;)
Jeżeli nie wiesz, po jaką następną książkę sięgnąć to wybierz “Złodziejkę książek” na pewno się nie zawiedziesz :)
Sprawa do przemyślenia. Obecnie jednak zabrałem się za “Orła Białego” od Przybyłka i szykuję się do “Prawa do życia”. Terminarz więc lekko napięty. ;)
“Prawo do życia” – tego już się nie mogę doczekać, niedawno skończyłam “Prawo do użycia siły” i to było coś co lubię. Co do “Orła Białego” daj znać bo się nad nim zastanawiam :)
Jak chcesz się zabierać za “Orła Białego” to do dzieła. No chyba, że nie lubisz powieści patriotycznych z przymrużeniem oka.
Powieś patriotyczna i to do tego z przymrużeniem oka – to może mi się spodobać. ;)