Uniwersum Survarium: Wektor zagrożenia Wiktor Noczkim
Po dość długiej nieobecności w klimatach postapokaliptycznych – powróciłam. ;) Zanim jednak skieruję moje kroki bezpośrednio do Zony, postanowiłam zahaczyć o Las. Dokładnie ten Las z Uniwersum gry Survarium, do którego dziś drzwi otwiera sam Wiktor Noczkin i jego Wektor zagrożenia.
No więc ruszam. Do Aleksa – miłośnika książek i poszukiwacza skarbów oraz Szweda – odludka, który cierpi na amnezję. Zaczynają oni swoją przygodę, gdy zgadzają się (pod lekkim przymusem ;)) podjąć misji odprowadzenia oddziału Czarnorynkowców do Kombinatu opanowanego przez Odrodzeńców.
Zakończenie “spaceru” okazuje się jednak niezbyt pomyślne dla obu panów. Muszą oni uciekać i wtedy to do duetu dołącza się złodziejka Jana. W tym momencie zaczyna się akcja. Poszukiwanie zaginionych laboratoriów naukowych, odkrywanie zaginionej pamięci Szweda oraz ucieczka przed zwaśnionymi frakcjami Armii Odrodzenia i Czarnego Rynku.
Tyle, jeśli chodzi o fabułę, która nie należy do tej najwyższych lotów. Podczas czytania miałam trochę wrażenie, że autor zamotał się w całym tym uciekaniu bohaterów. Przez co w książce nagromadziła się cała masa bezsensownej akcji, strzelanin i walki. Natomiast o clou historii Wektorze zagrożenia czy o Lesie jest jakby trochę za mało.
Co do bohaterów zaś to trochę brakuje im “smaczku”. Aleks to po prostu gość zainteresowany książkami, a Jana zaś to irytująca złodziejka. Jedynie poszukujący swej przeszłości Szwed, ze swoim mitologicznym fanatyzmem jest w jakiś sposób interesujący i chce się mu kibicować.
Podsumowując. Wektor zagrożenia to takie po prostu czytadło, które ma zapewnić rozrywkę na jedno, no może dwa popołudnia.
Przeczytałam jedną książkę od kolegi z tej całej zony (chodzi o “Ślepą plamę”) – nie są to jednak moje klimaty. Pozostanę przy normalnej fantastyce,
Ten rodzaj „przygód” nie jest dla każdego :)
Pytanie tylko co ukrywasz pod hasłem „normalna fantastyka”?