W świecie Inkwizytorów: Ja, inkwizytor. Młot na czarownice
Po przeczytaniu Ja, inkwizytor. Sługa Boży – humor nieco mi się poprawił. ;) Mordi w końcu wrócił do bycia sobą. Więc tym razem bez zbędnego ociągania się i jakiś górnolotnych przemyśleń, postanowiłam ponownie wraz z Mordimerem Madderdina wyruszyć w świat demonów, herezji i płonących stosów. Jednym słowem zabrałam się za czytanie Ja, inkwizytor. Młot na czarownice.
Podobnież jak w poprzedniej części nagromadziło się tutaj sporo opowiadań – tym razem pięć:
- Ogrody pamięci
- Młot na czarownice
- Mroczny krąg
- Wąż i gołębica
- Żar serca.
Ponownie nie będę się skupiała na fabule poszczególnych opowiadań. Każde z nich jest na swój sposób ciekawe i niepowtarzalne – pomijając oczywiście standardową schematyczność każdego z opowiadań (przyjęcie zlecenia przez Mordimera, rozpoznanie, odkrycie sił nieczystych, złapanie winnych i przesłuchanie).
Czym książka się wyróżni od poprzednich? Na pewno tym, że jest bardziej dopracowana i przemyślana. Ponadto nadal królują w niej niezbadane pokłady ironii, czarnego humoru i specyficzna hierarchia wartości głównego bohatera. Dla wszystkich, którym odpowiada taka otoczka, będzie to kolejne świetne czytadło i mile spędzone chwile w doborowym towarzystwie inkwizytora Mordimera.
Młot na czarownice to tytuł najsłynniejszego podręcznika do tropienia czarownic? Napisany został przez XV-wiecznego dominikańskiego inkwizytora Heinricha Kramera i zawiera on wszelkie instrukcje, i kolejne kroki od wytropienia czarownicy po jej skazanie.
Więcej o tym podręczniku możecie znaleźć oczywiście na Wikipedii.
No Comment! Be the first one.