Uniwersum Metro 2033: Mrówańcza
Przenieśmy się ponownie do świata Uniwersum Metro 2033. Mrówańcza Rusłana Mielnikowa zabierze nas do metra w Rostowie nad Donem (które w rzeczywistości nie istnieje, ale jakby ktoś się pytał, to są już plany ;)). Po wybuchu owo metro zostało tam podzielone na dwie linie: czerwoną (ukończoną przed wojną) – jak na standardy życia pod ziemią nazwijmy ją luksusową oraz niebieską (w trakcie budowy, jedynie wzmocniony tunel z wylewką) – którą równie dobrze moglibyśmy nazwać slumsami.
Głównym bohaterem Mrówańczy jest Ilia, zwany również Magiem, który mieszka na opuszczonej stacji Port Lotniczy. Misją życiową Ilii jest zemsta, którą poprzysiągł nad grobem swojej tragicznie zmarłej żony i synka, którzy zginęli podczas ataku mutantów na stację.
Właśnie dzięki jednej z jego wypraw na powierzchnię, gdzie zaspakajał swoją żądzę zemsty, zauważa dziwną chmurę, przed którą uciekają nawet największe i najzacieklejsze mutanty. Udaje się więc z powrotem do metra, by ostrzec innych o nowym zagrożeniu, jakie czyha na nich na powierzchni.
Zapowiadało się ciekawie, Ilia jest nietypową postacią – stalker samotnik wciąż przeżywający utratę najbliższych i słyszący ich głosy w swojej głowie. Do tego całkiem inny rodzaj zagrożenia niż do tej pory i świetne tempo akcji oraz walki – nie tylko z mutantami, ale również z mieszkańcami metra. I to by było na tyle. Sama książka jest do bólu przewidywalna, styl kiepski i to jak autor “poradzili sobie” z Mrówańczą – po prostu mnie rozczarowało.
Sama książka w sobie zła nie jest, ale na pewno daleko jej do tego, co mogliśmy przeczytać w Metrze2033, Piterze czy u Diakowa (Do światła, W mrok, Za horyzont). Nie mniej jednak dla każdego fana Metra i literatury posatpo będzie to całkiem dobry “zapychacz” wolnego popołudnia.
No Comment! Be the first one.