A jeśli ciernie – czyli o “dzieciach z poddasza” raz jeszcze.
Po absolutnie niesatysfakcjonujących mnie Płatkach na wietrze, które były kontynuacją niesamowicie wciągającej i poruszającej książki Kwiaty na poddaszu, naprawdę ciężko było mi śledzić dalsze losy Cathy i Christophera. Więc z nieukrywaną niechęcią przystąpiłam do lektury A jeśli ciernie Virginii Cleo Andrews. Stwierdziłam, że jak już rozpoczęłam “zmagania” z historią dzieciaków z poddasza, to wypadałoby dobrnąć do jej końca i najlepiej zrobić to jak najszybciej.
Więc wróćmy do rodzeństwa Dollangangerów. Po śmierci doktora Paula Sheffield’a Cathy i Christopher wyprowadzili się do Kalifornii, gdzie żyją jako małżeństwo i wychowują dwójkę dzieci: Jory’ego (syna tancerza Juliana Marquet z pierwszego małżeństwa Cathy) i Barta (syna Cathy z dość burzliwego romansu z Bart’em Winslow’em mężem jej matki ).
Można powiedzieć, że w rodzinie Sheffield’ów zapanował spokój. Ludzie nie znają przeszłości rodzeństwa, dzięki temu Chris jest szanowanym lekarzem, a Cathy prowadzi z powodzeniem szkołę baletową.
Lecz tym razem to nie Cathy i Chris są głównymi bohaterami, a ich synowie. Młodzi Panowie mają odpowiednio czternaście oraz dziesięć lat i to właśnie ich oczami na przemian spoglądamy na dalszą historię i los rodziny Sheffield’ów. Chłopcy są od siebie diametralnie różnii. Jory jest niezwykle utalentowany i również jak jego ojciec chce zostać w przyszłości najlepszym tancerzem. Bart natomiast jest niezdarnym, zamkniętym w sobie zakompleksionym dzieckiem, które uwielbia odgrywać różne sceny. Mimo różnych charakterów, synowie Cathy jednak rozumieją się dość dobrze i spędzają ze sobą sporo czasu. Można powiedzieć, że Jory opiekuje się jak może swoim młodszym bratem. Wszystko układa się dobrze do czasu, kiedy do domu obok wprowadza się tajemnicza kobieta w czerni zakrywająca twarz woalem. Pewnego dnia Bart zakrada się do niej na posesję. Madam jest bardzo miła dla Barta i chce by pozostał na dłużej i przychodził częściej, więc zaczyna wabć go prezentami i słodyczami. Przynosi to dla niej pozytywny skutek ponieważ chłopak zaczyna odwiedzać ją codziennie, a nawet zaczyna mówić do niej babciu. Poza nią w domu jest również stary lokaj John Amos, z którym Bart się “zaprzyjaźnia”.
Kim jest tajemnicza starsza kobieta w czerni i John Amos? Co wyniknie ze spotkania Barta z tą dwójką tajemniczych ludzi? To już musicie przeczytać sami.
Podsumowując, A jeśli ciernie Virginia Cleo Andrews niestety są tak samo słabe jak Płatki na wietrze. Mimo zmiany perspektywy patrzenia na historię – nie oczami Cathy a chłopców – nadal mamy ten sam problem, wszystko jest czarne lub białe (chociażby sami chłopcy – idealny Jory i łamaga Bart). Autorka jakby w ogóle zapomniała o odcieniach szarości. Do tego opisywane zachowanie Cathy i Christophera jest dla mnie już coraz bardziej nie zrozumiałe. Bart swoim zachowaniem rządzi całym domem i wszyscy nie chcąc go urazić – obchodzą się z nim jak z jajkiem. Bo on czuje się pokrzywdzony przez los. Widząc co się z nim dzieje i jaki wpływ mają na niego “ludzi zza płotu”, ograniczają się tylko do zakazu spotykania z nimi. Przy czym oczywiście mały nic sobie z tego nie robi. Na prawdę w książce absurd goni kolejny jeszcze większy absurd i może po prostu na tym zakończę…
Przede mną jeszcze dwie pozycje do zakończenia cyklu. Kto wiatr sieje i Ogród cierni. Mam nadzieję, że zetrą to złe wrażenie, które mam po przeczytaniu tejże książki.
No Comment! Be the first one.