One Punch Man – parodię bohatera czas zacząć.
One Punch Man jedno z bardziej zakręconych anime, jakie miałam okazję oglądać za namową mojego męża.
Wyobraźcie sobie gościa, który chodzi sobie w żółtym kombinezonie z jakąś pelerynką na plecach i mówi, że jego marzeniem jest zostać bohaterem. Ogólnie jak na niego spojrzymy to możemy powiedzieć, że facet wygląda jak zasuszony pokurcz, a jego spojrzenie sugeruje, że wszystko ma w “głębokim poważaniu”.
Jednak to wrażenie jest jak najbardziej mylne. Niepozornie wyglądający Saitama jest prawdziwym bohaterem, który należy nawet do Stowarzyszenia Bohaterów (musiał się do niego zapisać) i powala swoich przeciwników jednym ciosem. Jest tym nieco znudzony i poszukuje godnego siebie przeciwnika.
Fabuła anime jest banalnie prosta. Mamy bohatera, który pokonuje wszystkich napotkanych przeciwników (prosty schemat znany choćby z Dragon Ball-a czy Naruto). Do tego dochodzą stanowczo przerysowane postacie, parodia bohaterów z innych znanych anime oraz bardzo dynamiczne sceny akcji – to się może podobać.
Jednak dla mnie w tym anime najważniejsze jest to, co możemy zobaczyć jak spojrzymy nieco głębiej. Brutalne podsumowanie Nas współczesnych.
Co z tego, że Saitama ratuje świat skoro nikt nie pisze o tym w “internetach”. Nie ma swojego FanPagu na Facebooku, tysięcy lajków, konta na Tweet-erze, nie wrzuca fotek na Instagrama. Również wszelakiej maści blogerzy “bohaterowi” i inne internetowe “autorytety” nie mówią i nie piszą o nim, wniosek może być więc tylko jeden – Saitama jest oszustem.
To wszystko brzmi niestety, aż za bardzo znajomo…
Przypatrzmy się obecnym “gwiazdom”. Dopóki ktoś o nich nie napisze nikt ich nie zna. Ponieważ tak niewiele osób kieruje się własnym rozumem, gustem i oceną sytuacji, a zdają się tylko na opinie wszelakich “ekspertów” stąd również w przypadku Saitamy jego wielkość dostrzega tylko nie liczne grono osób.
“Drugie dno”, świetna dynamiczna animacja scen walki wzbudzające dreszczyk emocji, do tego poczucie humoru na całkiem przyzwoitym poziomie i mamy całkiem dobre anime, które mogę z pełną świadomością polecić każdemu, kto lubi ten rodzaj bajek.
Dla tych, co chcą osiągnąć moc Saitamy, jego specjalny trening, który czynić należy przez 3 lata :)
100 pompek, 100 brzuszków, 100 przysiadów, 10 km, codziennie bez dnia przerwy.
Trzy posiłki dziennie, na śniadanie tylko banan. Żadnej klimatyzacji, żadnego spania przy otwartym oknie.
Te powinny Ci się spodobać:
– Akagami no Shirayuki-hime teraz leci drugi sezon Akagami no Shirayuki-hime 2nd Season, więc możesz obejrzeć pierwszy i od razu zacząć drugi;
– Eikoku Koi Monogatari Emma;
– Golden Time;
– Higashi no Eden;
– Psychic Detective Yakumo;
– RAY THE ANIMATION;
– Winter Sonata
– REC;
– Servant x Service;
– Toaru Hikuushi e no Tsuioku;
– Toshokan Sensou.
Dzięki za propozycje.
Studenci mogą być i ewentualnie historyczne, w jakichś pałacach albo coś. Ale najlepiej żeby nie było żadnej magii, smoków itp. Ten Generał Daimos to o robotach więc odpada.
Romans dwójki dorosłych powiadasz…
No to jeden przykład masz powyżej – Generał Daimos.
Komediowo polecam Servant x Service czy Toshokan Sensou.
Pytanie jeszcze jest zasadniczo jedno. Czy do dorosłych wliczają się u Ciebie studenci? No i czy ma być mocno współcześnie, czy historyczne też by odpowiadały?
Dobrych romansików anime bez liku, ale jaki klimat by Cię interesował?
Dwa anime z romansem już opisane na blogu:
– nowa kreska i w sumie jeszcze można powiedzieć, że całkiem świeży romans w wirtualnym świecie: Sword Art Online
– z lat 80-tych kreska dość “archaiczna”, z robotami w tle: Generał Daimnos
Najbardziej interesował by mnie taki romans jakby dwójki dorosłych, a nie jakiś szkolny. Choć szczerze sama już nie wiem.
A jakiś dobry romansik Anime?
Muszę przyznać, że nie patrzyłem na to anime pod kątem drugiego dna – jak to ładnie nazwałaś. Raczej zwracałem uwagę na bekę jaką autor robi sobie z popularnych superbohaterów tj. Goku, Naruto, Strom…
Jedno jest pewne po jego obejrzeniu walkę pomiędzy Superman-em a Batmanem wygra…. Saitama ;)
Czyżbyś miał na myśli swą bujną fryzurę ;)
Widzę pewne podobieństwa do tej postaci – i nie chodzi o żółte wdzianko ;)